No i po 15 godzinach koszmarnej podrozy dotarlismy do hotelu w Catletown. Po drodze zaliczylismy Londyn... Jakos to nie bylo planowane, no ale dzieki liniom EasyJet i wspanialej organizacji poddanych Jej Krolewskiej Mosci zafundowano nam taka atrakcje. No moze to nie byl Londyn z okolic Tower Bridge tylko jakies kartoflisko zwane lotniskiem Luton, ale zawsze mozna sie chwalic ze sie kolejna stolice zaliczylo.
Teraz sprobuje sie doprowadzic do uzytecznosci i moze jeszcze cos napisze, ale nie jestem pewien. Jutro trzeba wstac o szostej zeby zjesc pyszne angielskie sniadanie i zdazyc na prom na Orkady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz